- Tomislava nie będzie, jest zbyt zajęty Vicki.
- Szczęściarz – szepnął perkusista tak aby wszyscy go
dokładnie usłyszeli.
- Nie idzie to za szybko? – odezwała się niespodziewanie Emma.
- Co? – odpowiedzieli na raz bracia.
- Ta znajomość z Christine – oderwała wzrok od ekranu
telefonu by spojrzeć na zdziwionych mężczyzn.
– Nie uważacie że jest to dość podejrzane?
- Do sedna Em – rzucił Shannon.
- Pojawia się z nikąd, ma twój numer telefonu i, mówiąc
szczerze, dość brutalnie wpycha się w wasze życie.
- Jaki masz problem? – zapytał Jared, nie wiedząc skąd
znalazła się w jego głosie agresja.
- Normalnie zajmuje wam kilka miesięcy nim przekonacie
się do kogokolwiek, nie mówiąc o spędzeniu z nim imprezy urodzinowy.
- Widocznie dobrze się z nią dogadujemy, nic w tym
dziwnego – mruknął perkusista, poprawiając okulary na oczach. – Co ci tak w
niej nie pasuje?
- Moim zadaniem jest ochrona waszych tyłków – warknęła. –
Także zastanówcie się nim jeden zaprasza ją na zabawę a drugi..
- Milcz – przerwał jej nadzwyczaj spokojnie Shannon. – I
przestań mieszać życie osobiste z pracą.
- Możecie wejść – odezwała się sekretarka i rozmowa
została przerwana.
--
W mieszkaniu na południu Los Angeles rozległ się dźwięk
tłuczonego szkła.
- Jak to kurwa teraz mamy zrobić? – blondynka skierowała
się w stronę sypialni, omijając leżące na podłodze kawałki talerza. – Mogłam
udawać jakąś napaloną na sławę dziewoję ale potrzebujemy teraz poważnych
artystów aby cały plan się powiódł! – wyszła na balkon, mrużąc oczy od jasnego
słońca
- Gdybyśmy takich mieli to cała sprawa mogłaby być
rozwiązana w przeciągu tygodni a nie miesięcy – usłyszała burknięcie Ethana. –
Czekaj, bo ktoś dobija mi się do drzwi.
Wychyliła się, obserwując sąsiada myjącego samochód. Całkiem
seksownego sąsiada należało dodać.
- Jak to nie masz
pieniędzy? To jak przyjechałaś? – bez problemu słyszała konwersację po
drugiej stronie, nastała chwila ciszy. –
I zgodził się na to? Było do przewidzenia, już schodzę. Max, słyszysz mnie?
- Coś się stało?
- Christine wróciła z imprezy taksówką, nie mając
pieniędzy, o czym oczywiście zapomniałam napomknąć kierowcy i muszę ją
poratować.
- Uważaj by nie dostać w pysk.
- Nie pierwszy raz nie ostatni. Zadzwonię później.
- Ciao – rozłączyła się, opadając bez tchu na barierkę.
Po kilku minutach wyprostowała się niczym struna i wybrała numer z którym
poprzednio rozmawiała. – Ethan, do cholery, mamy Christine! Ona ma tych
grajków, a za to że ją odwiozłam ma poważny dług do spłacenia. – uśmiechnęła
się szeroko, nie dopuszczając do siebie niepewności wygłaszanych przez
mężczyznę. – Pogadaj z nią, jak tylko posprzątam salon to przyjadę do was –
wbiegła do sypialni, rzucając telefon na łóżko. Przebrała się w wygodniejsze ubrania
i ruszyła w poszukiwanie zmiotki oraz szufelki już w o wiele lepszym nastroju.
--
- Chcę jak najlepiej – odezwała się Emma w drodze
powrotnej do willi z braćmi. Żaden z nich się nie odezwał od czasu wyjścia ze
spotkania. – Sami wiecie jak trudno spotkać kogoś komu nie zależy na waszej
sławie czy fortunie.
- Nie mamy 5 lat Em – warknął Shannon, nie odrywając
wzroku od drogi. – Powiedziałem już żebyś się zamknęła.
- Mówię to jako wasza przyjaciółka, nie żeby was pouczać
– nie przestawała.
- Emma. – wystarczyło jedno słowo Jareda i jego groźna
mina . Znali się i pracowali ze sobą na tyle długo, że wiedziała aby zakończyć
drażniący temat. Z Shannonem nie miała takiego kontaktu jak z młodszym Leto,
był i pozostanie między nimi dystans którego nabrali do siebie od początku.
--
- Rozmawiałeś z nią? – Max wpadła do mieszkania
imigrantów żyjących na zielonej karcie bez pukania, powodując tym samy dużą
plamę z kawy na koszuli Ethana.
- O mało co zawałem nie skończyłem – wymamrotał, szukając
nowej koszulki na przebranie. – Śpi.
- Jak to śpi? – blondynka nie zwracając uwagi na ciąg
dalszy wypowiedzi Anglika wparowała do
pokoju Polki. – Wstawaj królewna, mamy sprawę do ciebie.
- Już 20? – zapytała zaspanym głosem.
- 18 ale mamy sprawę. – usiadła jej na łóżku, rozglądając
się po pokoju. Siedziała na rozklekotanej kanapie, uderzając kolanami w białą
szafę na której były przyczepiona notatki ukazujące wszelakie zwierzaki w
przekroju z podpisami których nawet nie chciała czytać. Obok niej stały
metalowe półki wypełnione książkami i biurko na którym było wszystko i nic. Na
końcu pokoju znajdywało się jeszcze wielkie okno, którego za nic w świecie nie
odważyłaby się otworzyć, bojąc się że wyleci z zawiasów jak tylko się je
dotknie. – Jak ty tu możesz mieszkać?
- Tani czynsz – wyciągnęła się niczym kotka i
przekserowała do pozycji siedzącej. – Chyba nie zepsułam ci motoru?
- Potrzebujemy z Ethanem numer do twoich muzyków –
wypaliła, bez owijania w bawełnę.
- Po co? – Christine zmrużyła podejrzliwie oczy.
- Chcemy ich nakłonić aby udali się do przetwórni
muzycznej i chcieli zakupić kilka utworów innych zespołów aby wydać je jako
swoje. – odpowiedział Ethan, opierając się o framugę.
Christine przeleciała spojrzeniem od jednego do drugiego.
- Chyba was pojebało – zaśmiała się z niedowierzaniem.
- Wisisz mi przysługę – przypomniała się Max, nie
spuszczając z niej wzroku. – I nie martw się, nie wplątamy ich w żadne szemrane
interesy.
- Ale nawet nie muszę ich pytać o zdanie by znać
odpowiedź – przetarła palcami skronie. – Oboje pracują teraz nad wydaniem
„Artefaktu”, dokumentu na temat oszustwa przeprowadzonego przez wytwórnię
muzyczne i pozwu na 30 mln dolarów. Nie zgodzą się na kolejną aferę, nie
kończąc poprzedniej.
Ethan przeklął pod nosem a Max przejechała dłonią po
krótkich włosach.
- Właśnie dlatego ich nie braliśmy od samego początku pod
uwagę – mruknął, niezadowolony z przebiegu wydarzeń.
- Ale to możesz zadzwonić do Tima przecież i się go
zapytać – wydusiła z siebie słabo gramatycznie zbudowane zdanie, układając się
na powrót do snu.
- Do kogo? – zainteresowała się tym wszystkim blondynka.
Ethan przełknął głośno ślinę i ruchem głowy kazał jej
ruszyć za nim, dając Kryśce dodatkowe godziny snu.
-Kilka dni później-
- Christine, pacjent do ciebie na 12 – James stanął w
drzwiach i zaczął przyglądać się jak kobieta wyręcza wolontariuszki karmiąc
jeszcze ślepe kociaki. – I to nie należy
do twoich obowiązków.
- Należy, póki się tutaj nie obronię– fuknęła, zmieniając
w między czasie kociaki. – Widzisz jaki doktor Lewis jest zapominalski? –
wyszeptała mu do uszka, uważając by kociak dostał odpowiednią dawkę pokarmu.
- Zapisałaś się już na zajęcia?
- Troumman załatwił mi wejście już na trzeci rok –
mruknęła, niezadowolona z obrotu spraw. – Egzamin jest pod koniec sierpnia.
James spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Przecież nie masz szans nadrobić tyle materiału –
odparł, podchodząc do klatki i biorąc głodnego kociaka w dłoń. – Nie przesadza?
Ludzie robią to w 3 lata a i tak jakaś połowa zdaje, no może 70 procent.
- Nie pomagasz Jammie – spojrzała na niego ze skrzywioną
miną. – Wiem o tym ale albo to zdam albo wracam do domu. A wtedy już o stażu w
Australii nawet nie ma co liczyć.
- Tak słyszałam że po to tu tak naprawdę przyleciałaś –
wytarł bródkę umorusanemu mlekiem czarnuszkowi. – Przystanek w drodze do sławy?
- Do spełnienia marzeń – zaśmiała się i odłożyła kotka do
klatki.
- Lewis! Lewandowski! – oboje odwrócili się jak oparzeni
na okrzyk szefa. – Do pacjentów natychmiast a nie tu koty karmić, negusy
wstrętne! Lewis zaraz dostaniesz dodatkowe godziny a ty Lewandowski możesz
sprzątać cały wybieg dla psów.
- Chyba zły czas w miesiącu – szepnęła, upewniając się że
szef zdążył już wyjść z pomieszczenia i że wszystkie kociaki zostały odstawione
na swoje miejsce. – Właśnie, o jakim pacjencie mówiłeś?
- Pies co miał operacje na serducho został wpisany na
listę – przepuścił ją w drzwiach. – Ten od tych co śpiewają.
- Mam nadzieję że nic poważnego – spojrzała odruchowo na
telefon jednak nie dostała żadnej nowej wiadomości.
- A to nic ci nie mówili? – westchnął James. – Ot to cała
gwiazdorska..
- Lewis – spojrzała na niego ostro, przez co podniósł
ręce do góry.
- Nic już nie mówię.
--
- Mogłaś tu przyjść z Shannym – Jared wyciągnął nogi do
przodu, patrząc na zdjęcia kota z wyłupiastymi oczami powieszone w poczekalni.
– Zwierzęta są całkiem interesujące.
- Po ostatniej rozmowie jakoś nie mam ochoty na spędzanie
z nim czasu – mruknęła, trzymając kurczowo królika, który biegał sobie
bezstresowo w transporterku.
- I działa to też w drugą stronę – mężczyzna zaczął
skubać wystające z przedramienia szwy. – Tak się kończy wtrącanie w nie swoją
sprawę.
- Ty się jakoś nie obraziłeś. – zauważyła, marszcząc brwi
na widok poczynań pracodawcy. – Jeszcze nie poszedłeś ich zdjąć?
- Nie było kiedy.
- Nie są za długo? – zaczęła się przyglądać niebieskim
nitką wystającym z ciała.
- Mówisz? – spróbował pociągnąć jedną z nich ale się nic
nie zmieniło. – Pojadę w tym tygodniu.
- Państwo Leto? – Dixie zawołała czekających przed
gabinetem. – Zapraszam do gabinetu numer 27.
- Panie Leto – mruknął pod nosem, kierując się we
wskazanym kierunku.
--
- Że co mam zrobić? – Tim nie widział czy dana sytuacja
mu się śni czy rzeczywiście miał w ustach tego czekoladowego croissanta. – Że
co?
- Wejść do gabinetu, powiedzieć kim jesteś i chcieć kupić
kilka piosenek dla swojego zespołu. – wyjaśniła po raz dziesiąty Maximilliana.
– Rozumiesz?
- Że co? – powtórzył Tim, wpatrując się w siedzącego obok
Ethana. – Ona coś ćpała?
- Zastanów się. – westchnął głośno. – Wszystkie poszlaki
i artykuły masz na pendrive– wskazał na trzymanego przesz niego królika. –
Wygrałem go w czymś więc nawet nie waż się komentować. Nic ci się nie stanie,
chcemy tylko twardych dowodów a do tego potrzebujemy kogoś kto jest już
zaangażowany w jakieś projekty muzyczne.
- Leto i Miliciević toczą własną wojnę przeciwko EMI,
dlatego nie możemy ich użyć.
- Poprosić ich o pomoc – poprawił ją Ethan, chroniąc plan
przed haniebnym upadkiem.
- Do kiedy mam czas? – zapytał Tim, zastanawiając się w
jaki sposób mógłby się z tego wywinąć.
- 2 dni ci starczą? – zapytał blondyn, gromiąc wzrokiem
Max która nie należała do najcierpliwszych osób.
- Zobaczę co da się zrobić.
--
- Dzień dobry – Emma weszła do gabinetu z niezbyt
przychylną miną. James spojrzała z niemym pytaniem na Christine, która
wzruszyła ramionami.
- Witam -
przywitał się Jared, zdejmując okulary. – Przyprowadziłem pacjęta.
- Mogliście zapisać się z królikiem osobno, a nie dajecie
nam powody do zastanawianie co mogliśmy skopać z Cody’m – brunetka pokręciła
głową i nachyliła się do klatki ze zwierzęciem. – Cześć mały, jesteś chyba 30 w
tym tygodniu.
- Takie są popularne? – zdziwiła się Emma.
- Raczej nagminnie próbują odebrać sobie życie – odparł
James, podnosząc puchatego pacjenta. – Co mu się dzieje?
- Poczekaj, dostałam całą listę do sprawdzenia – Emma
wyjęła telefon, szukając zapisanych w nim informacji.
- Pogryzło cię coś? – Jared spojrzał zaskoczony na
Christine. – Drapiesz się po ręce. – wyjaśniła.
Brunet zaklną w myślach na brak kontroli nad własną
dłonią.
- Efekt spotkania z twoją znajomą – mruknął, zaciągając
długi rękaw aż po czubki palców .
- Pokaż no. – podeszła do niego i energicznie podciągnęła
bluzę do góry. – Rany Leto, ile to już masz w sobie?
- Dwa tygodnie? – nie był pewien kiedy dokładnie został
przejechany. Na pewno tydzień przed imprezą Shannona która była w sobotę a jest
już czwartek i raczej było to więcej niż tydzień. – Może trzy?
- Zdejmij mu je – wtrącił się James. – Jak nie wie ile je
ma to nie wiadomo ile jeszcze będzie z nimi chodził.
- Chcesz by mi rozerwała skórę? – krzyknął zaskoczony
nagłym obrotem sytuacji Jared. – Pójdę do lekarza.
- Siadaj i nie gadaj – pokazała mu krzesło i odwróciła
się po odpowiednie narzędzia. – Obiecuję że nie będzie bolało.
- Nie.
- Poradzi sobie pan sam z nim? – zaniepokoiła się Emma,
patrząc na całkowicie spokojnego królika w rękach Irlandczyka.
- Wygląda na to że nie ma ochoty na odgryzienie mi ręki.
– uśmiechnął się niepewnie James
- Za to tobie ona zaraz odpadnie. – Christine usiadła
obok Jareda spryskując mu przedramię płynem antyseptycznym. – To jest pinceta a
to nożyczki. – uniosła do góry wymienione wcześniej sprzęty. – Nic się nie
martw, wszystko jest sterylne.
- Powiedziałem nie. – wymamrotał mężczyzna, jednak nie
zrobił niczego aby przerwać jej zadanie. Po wyjęciu pierwszego uniósł brwi do
góry. – To tyle?
- A czego się spodziewałeś? – zaśmiała się cicho,
przygotowując się do kolejnego - Poza
tym to tak delikatna rana że aż się dziwię że komuś chciało się ciebie szyć.
- Zostałem przejechany motorem! – oburzył się
czterdziestolatek.
- Uderzony i Max specjalnie z niego spadła abyś nie
dostał z pełnym impetem. – odpowiedziała spokojnie dwudziesto siedmio latka.
- Ten królik wygląda mi na okaz zdrowia – stwierdził
James, osłuchując trójkolorowe stworzenie. – Co mu dokładnie miało być?
- Znasz się na wyjmowaniu szwów z ludzi? – Jared został
zgromiony pełnym pożałowania spojrzeniem. – Wolę się upewnić.
- Trochę za późno – wyciągnęła ostatnią nitkę i jeszcze
raz spryskała skórę płynem. – I skończone. Było się czego bać?
- Chyba zamieniam się w panikarza.
- Chyba? – zaśmiała się, poprawiając mu rękaw. – Nie ma
za co, przy okazji. – wstała odkładając narzędzia.
- Na pewno ten królik jest zdrowy? – zapytała po raz
trzeci Emma. – Koleżanka kazała mi koniecznie przyjść z nim do weterynarza.
- I, cytując smsa, chciała tylko sprawdzić jak się ma –
James pogłaskał futrzaka, na którym obecna sytuacja nie robiła żadnego
wrażenia. – Wszystko jest z nim w
porządku, dla pewności może go jeszcze zbadać doktor Lewandowski.
- Dobrze, już panu wierzę. – Emma chwyciła zwierzę, jak
tylko Christine wykonała krok do przodu. – Ile płacę za wizytę?
- Dixie państwu wszystko powie – odpowiedziała się sucho
Polka. – Jeżeli to wszystko to możemy się pożegnać.
- Zaraz do ciebie dołączę Em. – odezwał się głośno Jared.
– Może pan ją odprowadzić?
- Zobaczę kogo mamy następnego – stwierdził James,
patrząc nieprzychylnie na Jareda.
Obydwoje wyszli bez pożegnania.
- Czy możesz mi wytłumaczyć o co chodziło? – zapytała
zdziwiona Christine. – U ciebie było wszystko w porządku a teraz udaje że mnie
nie zna.
- Emma jest ciężka jeżeli chodzi o nowe kontakty.
- A niby ty nie? – Kryśka pokręciła głową. – Zastanówcie
się czy chcecie się ze mną zadawać czy może jestem waszą odskocznią na kilka
tygodni, jak to się podobno robi w Hollywood. ‘ O, ktoś nowy, zobaczymy czy da
się nim zabawić’!
- Właśnie w Hollywood. – odszczeknął jej. – Tutaj się
nikomu nie ufa bo wszystko jest na pokaz, prawda? Sztuczne znajomości,
poszukiwaczki złota i pragnienie sławy.
Christine otworzyła usta aby dać jakąś kąśliwą uwagę ale
po chwili je zamknęła. Spojrzała w te błękitne tęczówki i uśmiechnęła się
niepewnie.
- To jak, dasz mi szansę?
- Nie licz na samochód.
- Interesują mnie tylko samoloty.
Jared przejechał dłonią po wolnej od szwów ręce.
- Shannon ci dał, to czemu nie. – nie odwrócił oczu od
jej. – On zna się na ludziach. Pytanie czy ty masz wystarczająco dużo
cierpliwości do nas.
- Zobaczymy – wzruszyła nonszalancko ramionami.
W drzwiach pojawił się James z kolejnym pacjętem.
- Do zobaczenia Christ. – mężczyzna automatycznie ruszył
do wyjścia.
- Na razie Jerry.
--
- Jest 3 nad ranem.– Ethan zdołał tylko nacisnąć zielony
przycisk w telefonie.
- Zgadzam się. – po tych słowach Tim się rozłączył.
--
„Chcesz zobaczyć wzgórza
nocą?”
„Nie mogę się
doczekać!”
********
Ho Ho Ho!
Zdążyłam - 21 maja czyli premiera LLF+D a u mnie nowy rozdział :D
Niestety jestem zmuszona poinformować Was że kolejny kawałek historii pojawi się po 21 czerwca - mam strasznie dużo spraw na głowie które muszę zrobić dobrze.
Jeżeli ktoś chciałby o coś zapytać, pogadać, sprzedać - będę dostępna na Twitterze.
Jeżeli ktoś się chce ze mną spotkać podczas Impact Festival - Zapraszam! Będę od 03-06.06 okupowała pole namiotowe i pewnie stolicę albo gdzie mnie tam poniesie :) proszę o informacje to się na pewno skontaktujemy ;)
!!! KONKURS KONKURS KONKURS !!!
Rozdział 13 będzie specjalny, jedyny w swoim rodzaju - WY, drodzy czytelnicy, będziecie mieli w nim największy udział! Można opisać swojego bohatera który ma spotkać się w jakiś okolicznościach z bohaterem mojego opowiadania - nie ważne czy będzie to 2 metrowy niebieski facet z planety Wenus czy może nieśmiała sprzedawczyni ze sklepu obok - Wasz postać + Mój bohater! Możecie wybrać jakiegokolwiek chcecie z bazy "Bohaterowie" po prawej.
Najciekawsze pomysły wcielę w życie - mam nadzieję że chociaż kilka się pojawi :)
Rubryki do wypełnienia:
Imię + Nazwisko:
Wygląd:
Charakter:
Dobry/Zły charakter
Z kim ma się pojawić:
Przykład sceny/Danie wolnej ręki autorce
Mam nadzieję że pomysł się przyjmie i że Mary i Lingerer są zadowolone z pojawienia się Max.
Miłego VyRT'u, Nowej Płyty i za niedługo się znów spotkamy :)
Ściskam, Całuję, Pozdrawiam
Lady Cherry Cigarette
Czuję, że szykuje się jakaś grubsza afera.. Niepokoi mnie to.. Kontakt Christine z braćmi Leto nie może się od tak zepsuć, nie zniosłabym tego! Żeby tylko słowa Emmy się nie sprawdziły.. A poza tym to świetny rozdział! I czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńsaara
To ja już znielubiłam Max :x. Jak w ogóle może proponować takie coś i... Kryśka się nie zgodziła, to wiadome. Ale mam nadzieję, że Tim się ocuci i nie popełni takiej głupoty. Bo potem zaraz wszystkie oczy na Kryche, bo Ethan i wróg numer jeden jak się patrzy. Jeszcze pewnie Emma dorzuciłaby swoje trzy grosze, że miała racje, blabla i wojna jak się patrzy. A szkoda, bo cała ta przyjaźń z Letosami i Tomo tak fajnie się zapowiada. Tak naturalnie, normalnie. Jestem ciekawa, jak to rozegrasz, będzie ciekawie :D. Jestem ciekawa, czy w przyszłości Emma zmieni swoje nastawienie do Polki. A może jest zazdrosna o Letosów, ooo! :O.
OdpowiedzUsuńA co do konkursu, to mam pewien głupi pomysł, a jak! :D
Imię + Nazwisko: Johnny Wesller
Wygląd: Wysoki, blondyn, niebieskie oczy, dobrze zbudowany - taki pedałek :DD
Charakter: Bardzo sympatczny, czasami aż przez to irytujący. Kocha pomagać, być potrzebnym, lubi być w centrum.
Dobry/Zły charakter: Dobry :D
Z kim ma się pojawić: Z Jaredem Leto :D
Daję Ci wolną rękę, aczkolwiek chciałabym zobaczyć go w akcji z Jayem. Załóżmy, że gdzieś idą do kluby, Johnny się ich uczepia, zakochuje się w Letosie, bo gej. I ogólnie beczka śmiechu :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDD.
I mam nadzieję, że spotkamy się w Warszawie :).
Buziaki! ;****
Jestem bardzo zadowolona! W dodatku pokazałaś Max z jej ciętym i nie przewidywalnym charakterkiem, co lubię ;) Na początku nie mogłam ogarnąć tej sprawy Ethana i Max, ale już wiem o co chodzi. kurcze, jestem ciekawa jak to wyjdzie z Timem i potem z Marsami...Emma, Emma tez miałam wrażenie że jest zazdrosna o Letosiów! Eh, czasem sama mam do niej mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńCo do konkursu, suuuuper sprawa! Bardzo fajnie! :D
Imię + Nazwisko: Florence Welch
Wygląd: jest to postać realna więc,...jak to Florence, czerwone włosy, styl vintage/retro, kapelusze?
Charakter: wariatka na pełnym odlocie, bardzo pozytywna i wspaniała kobieta
Dobry/Zły charakter: jak najbardziej dobry!
Z kim ma się pojawić: z Jaredem, jest taką indywidualistką że pasowaliby do siebie idealnie.
Przykład sceny: hm, kazdy kto choć troche interesuje się Florence+The Machine wie, że Flo potrafi się bawić, a podczas trasy lungs prawie każdy występ kończyła w hotelowym barze, nic nie pamietając. Teraz to się zmieniło..ale ale mój pomysł jest taki by Jared i Flo mieli się ku sobie i by Flo zagosciła w jego życiu na trochę. Wiadomo że Jared nie pije z kolei, więc może coś w tym kierunku?
Fajny rozdział. Zaskoczyła mnie zmiana Emmy. Najpierw lubiła Christine a teraz odstawia szopkę. A Jared taki zapracowany, że nawet nie ma czasu iść zdjąć szwów, no co za człowiek. Mam złe przeczucie co do Tima i tego, że zgodził się na ta akcję wymyśloną przez Ethana i Max. To się źle skończy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
knock knock pamiętasz jeszcze o swoich czytelnikach? :)
OdpowiedzUsuńja rzadko komentuje ale obserwuje i często zaglądam, nawet od nowa przeczytałam Twoje opowiadanie :)
wracaj jak tylko będziesz miała czas!